Wśród atutów zakupu nowego samochodu w salonie klienci zwykle wymieniają gwarancję mechaniczną – bezwzględny spokój w kwestiach napraw jest dla kierowców bardzo cenny. Ale cena nowego samochodu jest dla wielu osób kwotą nieosiągalną. Alternatywą dla nich są samochody używane, które także bywają objęte gwarancją. Jakie są korzyści a jakie minusy takiego rozwiązania?
Na pierwszy rzut oka wygląda to na rozwiązanie idealne: kupujemy samochód używany za ułamek jego pierwotnej ceny, a auto otrzymujemy z gwarancją, która zabezpiecza nas przed kosztami ewentualnych napraw. W praktyce niekoniecznie wygląda to tak idealnie.
W przypadku zakupu nowego samochodu w salonie, jest on objęty minimum 2-letnią gwarancją mechaniczną, z wyłączeniem elementów podlegających naturalnemu zużyciu w związku z eksploatacją, dlatego producent nie wymienia na gwarancji zużytych klocków hamulcowych, paska rozrządu czy filtra oleju. Natomiast jeśli zepsuje się np. kompresor klimatyzacji lub przedwczesnej awarii ulegnie turbosprężarka – jak najbardziej. Tu sytuacja jest klarowna – wracamy do salonu, w którym kupiliśmy auto, a tamtejszy serwis je naprawia, koszty ponosi producent.
W przypadku samochodów używanych „gwarancja” dosprzedawana lub dodawana przy zakupie to tak naprawdę polisa ubezpieczeniowa, zabezpieczająca przed kosztami ewentualnych napraw. Zawieramy ją za pośrednictwem sprzedającego z firmą ubezpieczeniową, a potencjalne usterki usuwamy w jednym ze wskazanych przez nią serwisów. Czyli zamiast jednego punktu kontaktu mamy aż trzy, co zwiększa ryzyko problemów w procedurze usprawniania samochodu – w przypadku awarii nie pomoże nam sprzedawca, lecz musimy się skierować do odpowiedniego warsztatu, z którym rozlicza się za nas ubezpieczyciel. O ile w ogóle się rozliczy…
… bo kolejnym problemem tego typu „gwarancji” jest jej zakres. Bardzo często umowy takich polis mają szereg wykluczeń, które nierzadko pokrywają się z listą typowych usterek danego modelu auta, lub dotyczą po prostu najbardziej kosztownych awarii, np. turbosprężarki. Popularny jest zapis: „usterka nie wymieniona w umowie nie może być uznana w ramach gwarancji”, co bardzo mocno zmniejsza prawdopodobieństwo bezpłatnej naprawy. Odpowiednie zapisy w umowie mogą też wymuszać na użytkowniku auta dokładny zakres serwisowania auta – zazwyczaj w wymienionych na liście warsztatach. Jeśli po zakupie planujemy np. instalację gazową, także musimy uważać, ponieważ taka modyfikacja może oznaczać utratę „gwarancji”. A jeśli już dojdzie do awarii, którą ubezpieczyciel zamierza naprawić na swój koszt, zwykle ustalona jest także maksymalna kwota jednorazowego rachunku, jaki może zostać pokryty z polisy – np. 2500zł. Jeśli więc po zakupie przyjdzie nam wymienić wtryskiwacze we w miarę nowoczesnym silniku Diesla, polisa może nie pokryć nawet połowy naprawy.
Pojęcie gwarancji w odniesieniu do używanego samochodu jest bardzo kuszące – teoretycznie kupujemy samochód, o którym wiadomo niewiele, więc takie zabezpieczenie jest pożądane. Jednak w praktyce to zwykle tylko „chwyt marketingowy” sprzedawców, którzy za ok. 1000-2000zł (tyle mniej więcej kosztują pakiety gwarancyjne na 3-12 miesięcy) kupują sobie ufność klienta. Od razu nasuwa się przecież skojarzenie, że auto objęte gwarancją musi być szczegółowo sprawdzone i pewne. Niestety – nie musi. Ubezpieczycielowi wystarczy jedynie, by spełniało odpowiednie kryteria wieku i deklarowanego przebiegu, a to żadna podstawa do udzielenia gwarancji i spokojnej eksploatacji.
Używane auto przysalonowe
Dlatego osobom poszukującym możliwie pewnego samochodu używanego, polecamy przebadanie oferty przysalonowych działów sprzedaży samochodów używanych, gdzie nierzadko trafiają auta po pierwszym właścicielu, z udokumentowaną historią serwisową w ASO. Niektóre marki w ramach programu sprzedaży samochodów z „drugiej ręki” także oferują gwarancję (mniej fikcyjną) lub przynajmniej potwierdzenie przeprowadzenia szczegółowej inspekcji mechanicznej i blacharskiej auta. Co więcej, w instytucjach tego typu możemy dochodzić rekompensaty lub zwrotu jeśli pojazd ma jakieś ukryte wady prawne czy techniczne – w przypadku prywatnego sprzedawcy lub pokątnego komisu może to być niemożliwe. Szczególnie dobrym pomysłem jest odkup kilkuletniego auta marek z wydłużoną gwarancją fabryczną (np. SEAT, Hyundai czy KIA) – to daje szansę skorzystania jeszcze z ochrony gwarancyjnej producenta. Jeśli jednak decydujemy się na dodatkowe ubezpieczenie gwarancyjne przy używanym samochodzie, dokładnie sprawdźmy jego zakres, aby nie wyrzucić pieniędzy w błoto. A gdy dostajemy je „gratis” to tylko powinno zwiększyć naszą czujność – być może sprzedawca chce w ten sposób odwrócić uwagę od stanu technicznego lub nieciekawej przeszłości pojazdu.