Druga część zestawienia rozsądnych aut za ok. 25 tys. zł składa się z modeli klasy średniej, wyższej i luksusowej. Auta, które w salonie kosztowały 100, 200, a nawet 300 tys. zł można teraz kupić za ułamek tej ceny. Oczywiście w porównaniu z maluchami i kompaktami rosną ceny napraw takich wozów, co powinno kupujących skłaniać do jeszcze wnikliwszych oględzin przed kupnem. Ale nawet jeśli trafimy ideał, pamiętajmy że sama eksploatacja także będzie wyraźnie droższa niż w mniejszych modelach – ceny klocków i tarcz hamulcowych, drążków kierowniczych i amortyzatorów, a nawet filtrów i olei bywają nawet kilkukrotnie wyższe niż w miejskich autach. Ale komfort podróży, mocne silniki i świetne wyposażenie kuszą. Podpowiadamy, na które auta wspomnianych klas warto postawić i jakich wersji szukać.
Renault Laguna III 2007-2015
Podobnie jak model Megane, tak i Laguna III jest łakomym kąskiem na rynku wtórnym dzięki fatalnej opinii poprzednika. Tymczasem „trójka” bierze co najlepsze z poprzednika (komfort, ładnie wykończone wnętrze, dobre wyposażenie), ale znacznie przewyższa go solidnością. Tu nie było miejsca na eksperymenty – Renault nie mogło sobie pozwolić na kolejną wpadkę i podniosło jakość produktu. Cóż, gorzej być nie mogło: w Lagunie II psuło się wszystko i kosztowało krocie. Tutaj jest lepiej – większe problemy pojawiają się tylko ze strony osprzętu elektrycznego: czujników ABS, reflektorów, radia, „elektryki” szyby. Skrzypiące lusterka (przy składaniu) i kiepska eko-skóra na kierownicy to już detale. Najważniejsze, że w tym modelu można znaleźć trwały napęd, na który warto postawić. A jest to przede wszystkim turbodiesel 2,0dCi (130, 150, 173KM). Jest znacznie trwalszy od wcześniejszych „ropniaków” Renault, pali ok. 7l/100km, ma łańcuch rozrządu i nie zaskakuje żadnymi poważnymi awariami. Kto woli benzyniaki niech szuka 2-litrowego motoru od Nissana. Ma 140KM mocy i żadnych poważnych usterek. Pozostałe silniki będą ryzykowne. Za ustaloną kwotę znajdziemy sporo dobrze wyposażonych aut z lat 2007-2009. Do wyboru nadwozia liftback, coupe i kombi.
Ford Mondeo MkIV 2007-2014
Mondeo to bestseller i to nie bez powodu – świetny wygląd, wielkie i funkcjonalne nadwozia (rzadki sedan, liftback bądź kombi), wzorcowy układ jezdny i dość niskie ceny dobrze wyposażonych egzemplarzy to kuszący zestaw atutów. Ponadto mamy do wyboru wiele wersji silnikowych. Którą wybrać? Wśród benzyniaków (od 110 do 240KM mocy) są same dobre wybory, dopóki… nie założymy instalacji LPG. Tradycyjnie już Mondeo nie chce działać na gazie, a kto się takiej przeróbki podejmuje, zwykle tego żałuje – wypalają się gniazda zaworowe a nawet pękają głowice. Kto więc woli ograniczyć koszty paliwa szuka diesli. Tych też jest zatrzęsienie (od 1,8/100KM do 2,2/200KM). Jeździsz dużo po mieście? Szukaj wersji 1,8TDCi, która nie ma filtra cząstek stałych. Typowych awarii nie mają diesle 2,0 o rodowodzie francuskim – tu psuje się głównie osprzęt (wtryskiwacze, turbosprężarki, koła dwumasowe), ale ich trwałość mocno zależy od sposobu eksploatacji. Ponadto zawieszenie może być wytłuczone polskimi drogami (ale jest tanie w naprawie), a przekładnia kierownicza poddaje się czasem przed przebiegiem 200 tys. km. A propos przebiegu – większość Mondeo ma przeszłość flotową. Większość pozostałych sprowadzono z zagranicy. Ale zdarzają się też auta od pierwszego właściciela z polskiego salonu, tyle że gorzej wyposażone. Trzeba dobrze rozpoznać rynek!
Honda Accord VII 2002-2008
W tym porównaniu Honda klasy średniej jest kilka lat starsza od konkurentów. Cóż, produkty tej marki zawsze wolno traciły na wartości, odwdzięczając się jednak solidną konstrukcją. Accord to jeden z najtrwalszych „średniaków” i tutaj nie ma złych wersji – zarówno benzynowe 2,0 i 2,4, jak i diesel 2,2 są po prostu pancerne. Warto jednak unikać mniejszego benzyniaka sprzed liftingu w 2006 roku – wtedy miał mniej trwałe wałki rozrządu. Silniki 2,0 i 2,4 nie strajkują, gdy zasila je gaz LPG. W silniku 2,2 i-CTDi jest łańcuch rozrządu. Dopóki nie hałasuje jest super, ale ew. wymiana jest droga. Wyposażenie raczej nie rozpieszcza, podobnie jak wykończenie kabiny. Jednak miejsca jest dużo, a bagażnik niezbyt urodziwego kombi jest wręcz olbrzymi. Zawieszenie twarde, ale trwałe jednocześnie.
Alfa 159 2005-2011
Alfa Romeo wśród aut chwalonych za solidność? Oczywiście tak, jeśli to 159. Poprzednik, AR 156, kusił pięknym wyglądem i doprowadzał do rozpaczy drogimi awariami. 159 jest równie piękna, ale znacznie solidniejsza – trzeba tylko wygrzebać z ogłoszeń odpowiednią wersję. Tu pierwsze zaskoczenie – włoska marka słynęła z doskonałych benzyniaków, ale prym wiodą diesle. Kto woli tankować etylinę może próbować szczęścia z silnikami 1,8/140KM lub 3,2V6/260KM. Pierwszy jest jednak za słaby, a drugi pali tyle co mały autobus – pozostałe silniki są ryzykowne ze względu na awaryjność. „Pewniak” to natomiast turbodiesel 1,9JTDM (120 lub 150KM). Szwankuje w nim tylko zawór recyrkulacji spalin EGR, ale wśród nowoczesnych diesli jest niemal wzorem solidności. Problematyczne w Alfie 159 są przekładnie kierownicze, czasem doskwierają rozmaite kłopoty z elektryką. Jednak ogólnie to solidny, piękny i zazwyczaj świetnie wyposażony wóz za dobrą cenę. Do wyboru sedan i kombi – oba niezbyt przestronne w środku.
Volvo S60/V70 2000-2009
Szwedzkie limuzyny i kombi od dawna słynęły z solidności, bezpieczeństwa i funkcjonalności. A modele S60 (sedan) i V70 (kombi) pierwszej generacji dodawały do tego bardzo ciekawy wygląd karoserii i wnętrza, ładne wykończenie kabiny i świetne wyposażenie w droższych wersjach. Do tego każda wersja jest szybka – Volvo klasy wyższej ma od 130KM mocy w wersji z najsłabszym dieslem do aż 300KM w wersji R 2,5 Turbo. Co ważne, wszystkie siniki uchodzą za praktycznie bezawaryjne, oczywiście pod warunkiem regularnego (dość drogiego) serwisowania. Ogólna trwałość modeli S60/V70 jest uznawana za wysoką, problemy może jednak sprawiać zawieszenie, które na polskich drogach wymaga małych napraw co 20-30 tys. km. Osprzęt elektryczny też lubi szwankować, szczególnie w starszych i zmęczonych egzemplarzach. Volvo S60/V70 choć nieco mniejsze od konkurentów niemieckiej produkcji, jest ciekawym autem klasy wyższej z tzw. segmentu „premium” – ładnym i solidnym, jednak wymagającym pod względem serwisu.
BMW Serii 7 E38 1994-2001
Teoretycznie luksusowe BMW tej generacji można kupić za połowę założonego budżetu, a 25 tys. zł starczy na nowszy model E65. Nową „siódemkę” E38 kupowało się przecież jeszcze za miliardy, bo debiutowała przed denominacją złotówki! Dzisiaj jednak warto skusić się na droższy, bardziej zadbany model, bo niebawem idealne Serie 7 z lat 94-01 zaczną przybierać na wartości, stając się pożądanymi klasykami. Wersje z turbodieslami pod maską raczej nie zostaną egzemplarzami kolekcjonerskimi – dużo lepiej wybrać benzynowe V8, na przykład 3,5 lub 4,0. Przy okazji te silniki są uznawane za najtrwalsze, szczególnie w połączeniu z automatyczną skrzynią biegów. Gorsze elementy pod względem trwałości to np. przekładnia kierownicza, „elektryka” i elementów blacharskich – ich ranty czasem korodują. Mimo wszystko zadbane BMW E38 to dość pancerny wóz, który posłuży latami oferując niespotykany już dzisiaj klasyczny styl, wyborny komfort, świetne osiągi i wyposażenie. Najlepiej szukać aut po liftingu z 1998 roku. Potencjałem tzw. youngtimera BMW przewyższa konkurencyjne Audi A8 D2 i Mercedesa Klasy S W220, dzieląc z nimi jedyną znaczącą wadę: wysokie koszty serwisu.