Kwota 30-40 tys. zł nie pozwala może na zakup nowego samochodu, ale w przypadku aut używanych daje naprawdę duży wybór modeli: od prawie nowych „maluchów” po duże SUVy i minivany z bogatym wyposażeniem i rozsądnym przebiegiem. Polecamy auta, które nie powinny sprawiać problemów w eksploatacji.
Opel Zafira B (2005-2014)
Dysponując założoną kwotą można już śmiało szukać najnowszej, aktualnej generacji niemieckiego minivana, czyli Zafiry C. Kto jednak ceni sobie nade wszystko spokój i tanią eksploatację, powinien wykorzystać fakt, że Opel dopiero kilka lat po wprowadzeniu Zafiry C, zdecydował o zakończeniu montażu jej poprzednika. Najświeższe Zafiry B mają dopiero 3 lata i zdecydowanie są samochodami godnymi polecenia.
Zafira B może nie zachwyca wyglądem nadwozia ani wnętrza, ale to co najważniejsze w minivanie, czyli funkcjonalność i przestrzeń, stoi tu na wysokim poziomie. Auto jest siedmioosobowe, nie za duże na zewnątrz, ale wygodne w środku. Przestrzeń zagospodarowano bardzo dobrze i ciężko wytknąć temu autu jakiekolwiek istotne wady. Zafira B ma trwałe zawieszenie i nie boi się korozji, a jedyne usterki jakie ją trapią dotyczą drobnego osprzętu, np. klimatyzacji. Poważne awarie zdarzają się tylko w wyeksploatowanych autach z dużymi przebiegami. Jeśli jednak dysponujemy kwotą 40 tys. zł, możemy wybierać wśród najdroższych dostępnych na rynku egzemplarzy.
Spokojnym kierowcom najbardziej polecamy wersję silnikową 1.8, zasilaną benzyną. Ma 140KM i zmienne fazy rozrządu, ale nie należy po niej oczekiwać dużego temperamentu, za to jest bardzo trwała i dzielnie znosi zasilanie LPG. Natomiast jeśli ktoś woli żwawszy napęd, powinien poszukać równie popularnej wersji 1.9 CDTI 150KM. Pod tym kryptonimem kryje się bardzo dobrze znany silnik produkcji FIAT-a – jeśli znajdziemy auto z niskim i prawdziwym przebiegiem, możemy jeździć bezproblemowo przez długie lata (unikając długotrwałej jazdy miejskiej – problematyczny filtr cząstek stałych).
Ford S-Max (2006-2015)
Minivan Forda mimo, że nie jest wzorem funkcjonalności, okazał się rynkowym hitem swojej klasy. Użytkownicy doceniają bardzo dynamiczny styl nadwozia, świetny układ jezdny (auto bazuje na podzespołach Mondeo IV), a przy tym oferuje bardzo dużo łatwej do wykorzystania przestrzeni dla 4-5 osób. Jest też możliwość jazdy w 7 osób, ale trzeci rząd foteli można traktować tylko awaryjnie.
S-Maxy są zwykle bardzo dobrze wyposażone, nierzadko nawet lepiej od Mondeo, bo w przeciwieństwie do niego, minivan nie był użytkowany przez firmowe floty. Podgrzewana przednia szyba i fotele, półskórzana kierownica, panoramiczne okno dachowe, ksenony czy nawigacja to całkiem popularne dodatki, choć zdarzają się i wersje z szybami na „korbki”… Za założoną kwotę możemy już szukać samochodów po face liftingu z 2010 roku, co polecamy. Wyróżniają się one diodowymi światłami do jazdy dziennej, umieszczonymi w zderzaku przednim.
Usterki także są podobne jak w Mondeo i jest ich tym mniej im nowsze i lepiej utrzymane auto. Doskwierać mogą elektryczne hamulce postojowe, klimatyzacja, czujniki parkowania itp. Kiepskiej jakości jest także kabina – zdarza się trzeszczenie, pękanie i wycieranie plastików. Wśród silników, podobnie jak w Mondeo, nie polecamy diesla 1.8 (za słaby i kiepskiej jakości). Lepszym wyborem będzie 2.0 TDCi, czyli silnik od Peugeota i Citroena. Najtańszy w naprawach będzie jednak benzynowy motor 2.0, choć przy ważącym 1,7 tony S-Maxie brakuje mu werwy, a spalanie będzie wynosiło ponad 10l/100km. Jeszcze wyższe zużycie paliwa odnotujemy w przypadku wersji 2.5 R5 Turbo z silnikiem produkcji Volvo. Ale za to współgra on z instalacjami LPG i gwarantuje duży zapas mocy – to idealny napęd dla tego auta.
Citroen C4 Picasso II (2013-…)
W porównaniu z pozostałymi samochodami, które tutaj prezentujemy, druga generacja C4 Picasso wygląda jakby przybyła z przyszłości. Zarówno w środku jak i na zewnątrz, francuski minivan jest futurystyczny. Podwójne reflektory przednie, nietypowa linia szyb, ekrany zamiast jakichkolwiek zegarów oraz minimum przycisków – to wszystko sprawia, że auto nawet po kilku latach wygląda niemal jak prototyp.
Przy tym jest bardzo praktyczne – zarówno wersja 5- jak i 7-osobowa zapewniają dużo przestrzeni, przydatnych schowków itp. Autem jeździ się też bardzo przyjemnie, dzięki dobrej widoczności i optymalnie skalibrowanemu układowi jezdnemu. Sprzymierzeńcem potencjalnych nabywców jest bardzo duża utrata wartości Picasso – za założoną sumę można spokojnie szukać całkiem zadbanych, krajowych egzemplarzy z początku produkcji. Przy tym nie trzeba się bać o jakość tych aut. Wbrew obiegowym opiniom, C4 nie odbiega awaryjnością od konkurencji i nie zmienił tego nawet przeładowanie nowoczesnością.
Szczególnie polecamy podstawową wersję 1.6 VTi – to prosty i niewysilony napęd, który co prawda nie zaoferuje dobrych przyspieszeń, ale nie generuje dużych kosztów napraw. Gorzej może być z wersją turbo THP o mocy 156KM – co prawda te silniki są już poprawione w porównaniu do pierwszych, awaryjnych wersji, ale jakiekolwiek naprawy będą tu o wiele droższe. Z diesli możemy wybierać między 1.6 i 2.0 HDi. Obie konstrukcje już są doskonale znane mechanikom i nie mają złej opinii, ale nie można ich polecić do jazdy miejskiej lub na krótkich odcinkach – filtry cząstek stałych mogą powodować niepotrzebne koszty obsługi. Poza tym C4 Picasso II nie ma typowych wad, których należałoby się obawiać – układ jezdny czy karoseria są solidne. Jedynie rozbudowana elektronika (szczególnie wyposażenie wnętrza) może dawać powody do niepokoju w przyszłości.
Skoda Yeti (2009-2017)
Pierwszy SUV Skody nie był co prawda hitem sprzedaży jako auto nowe, ale już na rynku aut używanych jest bardzo sensowną propozycją. Duży popyt na używane SUV-y powoduje, że ceny nie chcą spadać, a rośnie import zmęczonych aut o wątpliwej przeszłości. Ale przy odrobinie cierpliwości jest szansa na zadbany, krajowy samochód, który może nie będzie rozpieszczał wyposażeniem, ale powinien jeździć długo i bezproblemowo.
Kluczem do taniej jazdy Skodą Yeti jest wybór odpowiedniego silnika. Na rynku wtórnym dominują wersje benzynowe TSI o pojemności 1.2 i 1.4, rzadziej 1.8. Wszystkie te silniki mają swoje minusy i należą do nich przede wszystkim problematyczne układy łańcuchowego napędu rozrządu. Tu należy się kierować zasadą: im nowsze auto, tym lepiej. Najlepsze wersje tych silników pracują w najnowszych autach i mają już pasek rozrządu, co wyeliminowało większość problemów.
Dobrą alternatywą są silniki Diesla: 1.6 i 2.0 TDI o mocach od 105 do 150KM. Są dobrze znane mechanikom i w tym modelu mają już swoje najgorsze lata za sobą. Pod warunkiem, że nie będą eksploatowane głównie w mieście, nie powinny sprawiać nietypowych i drogich niespodzianek. Wersje z napędem na 4 koła i dwusprzęgłową skrzynią automatyczną DSG oraz wczesne silniki TSI to auta z grupy podwyższonego ryzyka – naprawy potrafią być astronomicznie drogie.
Nissan Qashqai I (2007-2013)
Pierwsza generacja japońskiego crossovera była absolutnym strzałem w dziesiątkę – w ślad za sukcesem Qashqaia, wielu producentów zaczęło rozważać produkowanie kompaktowego SUVa. Gdyby dobrze się przyjrzeć konstrukcji tego auta, to ciężko znaleźć w niej jakikolwiek przełomowy element. W zasadzie jedyną funkcjonalną przewagą Qashqaia nad klasycznymi kompaktami jest wyższa pozycja za kierownicą. Przestronność kabiny jest przeciętna (chyba, że mowa o rzadkiej, przedłużonej wersji Qashqai +2), bagażnik niewielki, a jakość materiałów w kabinie kiepska. Ale ciężko też znaleźć jakiekolwiek istotne wady.
Natomiast gdy przejdziemy do awaryjności, to Qashqaia należy ocenić wyjątkowo dobrze. Samochód jest konstrukcyjnie prosty i, jeśli tylko pominiemy zużyte egzemplarze, to nie będzie powodował nadmiernych kosztów eksploatacji. Zdecydowana większość aut na rynku wtórnym ma manualną skrzynię biegów i napęd na przednią oś – i dobrze, bo bezstopniowy „automat” CVT i dołączany napęd na tylne koła wymagają dodatkowych ingerencji serwisowych, a ich ewentualna naprawa jest bardzo kosztowna.
Jeśli chodzi o silniki, zdecydowanie polecamy benzyniaki, które w tym modelu są wyjątkowo udane. Do wyboru mamy podstawowy motor Nissana 1.6, który może nie powala mocą, ale jest wystarczający do tej masy, a przy tym bezawaryjny i mało pali – nawet poniżej 7l/100km! Kto chce, może tą wersję nawet „zagazować” bez szkody dla trwałości. Podobnie jest ze sporo mocniejszym silnikiem 2.0 (141KM). Spala co prawda o 2-3 litry więcej, ale jedzie lepiej i także toleruje LPG oraz nie ma żadnych poważniejszych wad. Oba silniki mają łańcuchowy napęd rozrządu, który trzeba kontrolować, ale niekoniecznie wymieniać. Dla osób szukających bezproblemowego auta, diesle nie mają sensu – nie są złe (choć 1.5 dCi miewa swe poważne przypadłości), ale ich eksploatacja w dłuższej perspektywie musi być droższa z powodu dużej ilości kosztownego osprzętu. Jeśli jednak znajdziecie zadbanego Qashqaia z dieslem 2.0 dCi o małym przebiegu – warto.
Honda CR-V III (2006-2011)
CR-V to SUV nieco większy od przytoczonych wcześniej, a co za tym idzie z kwotą 40 tys. zł można rozglądać się za nieco starszymi samochodami. Co niekoniecznie oznacza ryzyko większych wydatków eksploatacyjnych, bo jest to auto o ponadprzeciętnej trwałości, choć może już nie takiej jak w poprzednich generacjach modelu.
Za to CR-V numer 3 jest autem o odważniejszym, znaczniej bardziej nowoczesnym wyglądzie – zarówno nadwozia, jak i wnętrza. Jest także lepiej wyposażony i bardziej „osobowy” pod względem komfortu jazdy i precyzji prowadzenia. Jeśli znajdziemy zadbany egzemplarz, nie powinno być żadnych niespodziewanych problemów. Jedynie układ kierowniczy lub zawieszenie może przysporzyć ponadprogramowych wypadków, ale już ze strony układu napędowego, niespodzianek nie powinno być.
Najtrwalszym i najtańszym w ewentualnych naprawach silnikiem, jest benzynowy motor 2.0, który może nie zapewnia świetnych przyspieszeń, ale spala rozsądne 9-10 litrów benzyny, daje się „zagazować” i nie ma żadnych typowych usterek (choć lepiej kontrolować poziom oleju). Równie pancerny jest diesel 2.2 i-CTDi, a przy tym dynamiczniejszy w jeździe. Jednak wyposażone w niego samochody w tym przedziale cenowym mogą już mieć duże przebiegi, które oznaczają kosztowne wymiany osprzętu – sprzęgła, „dwumasy” itp. Jeśli auto ma to już za sobą, diesel jest bardzo dobrym wyborem.
Podsumowanie
Za pół ceny najtańszej nowej Dacii możemy na rynku wtórnym wybierać między względnie nowymi samochodami miejskimi, świetnie wyposażonymi limuzynami segmentu D, czy funkcjonalnymi minivanami i SUVami. Jest sporo modeli, które gwarantują bezproblemową i przewidywalną eksploatację przez wiele kilometrów, pod warunkiem zakupu zadbanego egzemplarza z udokumentowaną historią serwisową. Nawet najbardziej pancerny model musi więc być poddany dokładnym oględzinom przed zakupem, bo koszty napraw tych nowoczesnych aut mogą być bardzo wysokie.